piątek, 3 sierpnia 2018

20. Reasons Why


"Strach przed nieżyciem to dogłębny, trwały lęk przed patrzeniem, jak twój potencjał ulega rozkładowi i zmienia się w nieodwracalne rozczarowanie, gdy "powinno być" zostaje zgniecione przez to, co jest. [...] Martwe dzieci stawia się na piedestale, a te chore psychicznie zamiata się pod dywan."

/Neal Shusterman, Głębia Challengera/

***

Dlaczego Składanie Dzieci w Ofierze Jest Niemoralne - Dziesięć Powodów 

1. Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze. 

2. Imię Boże to JHWH - nie Moloch. 

3. Martwi są jak Jehowi - niczego nie świętują. 

Nawet halloween. To żywi bawią się w halloween.

4. Byt osobowy nabiera prawa do szacunku z chwilą zaistnienia. 

W przypadku człowieka - z chwilą poczęcia. 

5. Nie zabijaj.

6. Homo sapiens to gatunek chroniony, bezwzględnie wyłączony z handlu. 

7. Nie kradnij. 

8. To, co zwiemy "zabójstwem", pod inną nazwą równie by przerażało. 

9. Nie twoje organy - nie twoja własność. 

10. Levi nie zaklaskał. 

Levi Calder to bohater serii Podzieleni Neala Shustermana. Wychowany w bogatej rodzinie heretyckiej, jest dziesiątym dzieckiem swoich rodziców i ma zostać złożony w ofierze jako dziesięcina. Gwoli ścisłości - status Leva jako dziesiątego dziecka w rodzinie jest trochę naciągany, gdyż połowa dzieciaków państwa Calder została przysposobiona, a nie spłodzona. Ale to szczegół.  Chłopak, jako Dziesięciorodny, od najmłodszych lat jest przygotowywany na dzień, gdy zostanie odesłany do ośrodka donacyjnego, gdzie pobiorą od niego narządy do przeszczepu dla ludzi dość bogatych, by zapłacić za narząd od Dziesięciorodnego (każdy wie, że Dziesięciorodni to dawcy lepszego sortu - w ofierze składa się przecież to, co najlepsze).

Dzień po swoich trzynastych urodzinach - w drodze do ośrodka, gdzie ma spełnić swoje powołanie - Lev zostaje porwany przez dwoje szesnastolatków. Chłopak i dziewczyna, jak się okazuje, są uciekinierami, również przeznaczonymi na organy, którzy jednak żadnego powołania spełniać nie zamierzają. Lev szybko orientuje się, że to dawcy "gorszego sortu" - chłopak stwarzał problemy wychowawcze, a dziewczyna była sierotą pod opieką państwa. Są nieobliczalni, a poza tym niczego nie rozumieją - twierdzą, że to nie porwanie, że chcą uratować Leviemu życie. Gdy tylko nadarza się okazja, Dziesięciorodny ucieka swoim porywaczom, by wykonać telefon do ukochanego pastora.

A pastor mówi, że ma uciekać.
Że rodzice uznają jego zniknięcie za wolę Bożą.
Że nikt nie będzie zadawał pytań o dziecko złożone w ofierze.
Że teraz może być, kim tylko chce.
Cudownie.

Samotny, niezrozumiany i coraz bardziej wściekły trzynastolatek przyłącza się w końcu do Klakierów. Klakierzy to nastoletni terroryści. Wprowadzają do swego organizmu substancje wybuchowe i stają się chodzącymi bombami. Jedno klaśnięcie i detonacja.

Lev został Klakierem.
Ale nie zaklaskał.

Był świadkiem detonacji Klakierów, którzy poszli z nim na umówione miejsce. Miał  zaklaskać i wybuchnąć zaraz po nich. Widział, jak z ruin po wybuchu podnosi się szesnastolatek - chłopak, który go kiedyś porwał. Connor stracił rękę i oko, ale zachował pozostałe części ciała. Dziewczyna Connora, Risa - ta, która uczestniczyła w porwaniu Leva - też była w tym przeklętym miejscu i potrzebowała pomocy. Wylądowała z przerwanym rdzeniem kręgowym, ale przeżyła.
Dlatego Lev nie zaklaskał.

Oddał się w ręce policji. 
Przeszedł kilka serii transfuzji, by pozbyć się substancji wybuchowej z organizmu.
Substancja była w jego ciele dość długo, by na dobre zahamować jego rozwój fizyczny.
Przeżył akcję odwetową Klakierów, którzy w ramach zemsty zabili jego ukochanego Pastora.
Rodzina wyrzekła się go.

Jeszcze przez długi czas żył z poczuciem winy i wyobcowania, które kazało mu wciąż i wciąż narażać życie w walce przeciwko systemowi, zezwalającemu na coś takiego jak składanie dzieci w ofierze czy oddawanie niechcianych nastolatków na organy. Nic już nie mogło zapewnić mu spokoju. Próbował wszystkiego. Praca na rzecz tajnej organizacji, specjalizującej się w psychoterapii "dziesięcinowych" dzieci, cudem uratowanych z transportu do ośrodka donacyjnego. Potem poszukiwania Connora, zakończone brawurową akcją ratunkową (porywacz-uciekinier w międzyczasie został szefem całej wspólnoty bezdomnych nastolatków i ściągnął na siebie uwagę niewłaściwych ludzi - gdyby nie Lev, dostałby się w łapy policji albo szalonego łowcy narządów). W końcu misterny plan zaangażowania zjednoczonych plemion indiańskich, dotąd izolujących się od reszty społeczeństwa za murami rezerwatów, w walkę z przeszczepowym biznesem. Żaden z tych projektów nie dał mu tego, czego szukał - pokoju serca. Aż do nieudanego aktu "samobójstwa dla sprawy" w ostatnim tomie. 

Levi każe wytatuować sobie na całym ciele nazwiska randomowych ofiar przeszczepowego biznesu, po czym jedzie do stolicy, by tam, na scenie, w obecności kamer, udawać Klakiera i sprowokować policję do użycia broni. Drobny, słodki, bezbronny chłopczyk, zastrzelony przez złych policjantów - ofiara zbiorowego lęku przed nastolatkami, który doprowadzał rodziców do podpisania dokumentów i oddania dziecka na ograny. Tego potrzebowało społeczeństwo. Wstrząsu. Ofiary. 

To prawda, chłopczyk dziwnie wyglądał. Był cały w tatuażach, w samej bieliźnie. Wdarł się na scenę poza programem. Mógł być terrorystą. 

Ale nie zaklaskał. 

Lev przeżył swoje nieudane samobójstwo przed kamerami.
Dostał nerkę od swej rówieśniczki - katoliczki.
Dziewczyna od małego pragnęła zostać Dziesięciorodną, ale dzięki Leviemu przeszło jej.
Oddała szpik bratu choremu na białaczkę i nerkę dla Leva.
Resztę organów zostawiła dla siebie. 

Lev nie zaklaskał. 
Został adoptowany przez rodzinę indiańską, która wcześniej straciła syna. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz