poniedziałek, 4 czerwca 2018

18. Podzieleni

- [A] Nie musiałaś tego robić.

Pan Heretyk nie zdążył wypić kawy przed wyjściem na swoje pierwsze dominikańskie Roraty. Uświadomił to sobie długo po przebudzeniu. Minęła podróż autobusem i tramwajem. Minęła Msza Święta, a po niej Jutrznia (poranny odpowiednik Nieszporów - patrz początkowe rozdziały książki) w siedzibie Indeksu. Pan Heretyk nie tylko nie wypił kawy przez te wszystkie godziny, ale nawet o kawie zapomniał.

Nie musiał zostawać na Jutrzni. Zakład dotyczył wyłącznie obecności na Roratach. Jego przyjaciółka była na tyle bezczelna, by twierdzić, że nie zdołałby zaliczyć wszystkich Rorat w danym roku liturgicznym, nawet gdyby był praktykujący. Twierdziła, że już w pierwszym tygodniu zacząłby się spóźniać, a najdalej na początku trzeciego dałby za wygraną. Aby wyprowadzić ją z błędu, Pan Heretyk oświadczył, że będzie wstawał przed świtem przez cały Adwent, od poniedziałku do soboty, i będzie przychodził na Roraty. Zastrzegł sobie, że jako niepraktykujący nie będzie przystępował do sakramentów ani nie będzie uczestniczył we Mszach Niedzielnych.

O Jutrzni nikt nic nie wspominał. Zaraz po słowach "idźcie w pokoju Chrystusa" mógł wyjść i zacząć rozglądać się za jakimś źródłem kawy. On jednak nie tylko poszedł z Indeksami na Jutrznię, ale jeszcze zapomniał o swojej porannej dawce kofeiny, co nie zdarzało mu się, odkąd skończył siedemnaście lat.

- [G] Przecież musiała. Jakby Mama nie poszła dla ciebie do zakrystii po świeczkę, to byś jej nie miał.
- [A] Uwierz mi, koleżanko, przeżyłbym bez świeczki. Poza tym, mam teraz dług u twojej mamy, w wysokości 30 groszy. Mogliby wprowadzić jakieś zniżki dla stałych klientów.
- [T] W Bazylice na Rynku chwalą się, że u nich każdy roratowicz dostaje świeczkę za darmo. Ale tam mają Roraty pół godziny później.
- [A] No tak. Pobudka o wpół do szóstej to już nie asceza.
- [G] Jakbyś przeżył bez świeczki, jak na Roratach trzeba mieć świeczkę?

Te bezczelne dzieci.

- [T] Jej nie przekonasz. To twarda zawodniczka. Liturgistka całą gębą.
- [A] Jak rozumiem, pobożność mamusi nie ma żadnego związku z jej postawą w tej sprawie?
- [T] Nic nie poradzę na to, że dzieci uczą się przez naśladownictwo. Teoria społecznego uczenia się. Z prawami rozwoju ludzkiej psychiki nie ma dyskusji.
- [A] To nie ja indoktrynuję dziecko, to psychologia. Bardzo wygodne.
- [T] Przykład prawdziwej indoktrynacji to jest w książce, którą właśnie czytam.
- [A] Coś o Holokauście?
- [T] Skąd ten pomysł?
- [A] Ostatnio czytałaś coś o psychiatrze, którego zamknęli w Auschwitz.
- [T] W takim razie, nazwijmy to opowieścią o Holokauście przyszłości.
- [A] Aha. Coś o aborcji?
- [T] Czy wszystko musi sprowadzać się do aborcji i eutanazji?
- [A] Chyba na tym polega etyka katolicka, nie?
- [T] Właściwie, chodzi o handel organami.

No proszę.
Wreszcie coś nowego.

Pan Heretyk nigdy szczególnie nie zajmował się problemami transplantacji, za to literaturą jak najbardziej. Z recenzji swojej przyjaciółki wywnioskował, że seria Podzieleni niejakiego Neala Shustermana to coś, czemu można by przykleić etykietę young adult fantasy. Pan Heretyk kojarzył ten gatunek raczej z literaturą kobiecą - nastolatki zakochane w wampirach i te sprawy. Książki Shustermana, jak mogło się wydawać, były raczej unisex, może z nieznacznym ukłonem w stronę męskiej części czytelników. Podzieleni to oryginalne ujęcie klasycznego tematu - walka dzieci z dorosłymi. Klasycznego, a zarazem jednego z ulubionych Pana Heretyka.

Pan Heretyk postanowił towarzyszyć swojej przyjaciółce przy porannym odprowadzaniu córki do szkoły, a następnie zaprosić ją do kawiarni na śniadanie w stylu włoskim. Śniadanie w stylu włoskim składa się z obowiązkowego espresso lub cappucccino i opcjonalnego cornetto, zwanego w innych częściach świata croissantem.

Kawiarnia to doskonałe miejsce na dyskusję o literaturze.

- [T] W trakcie wielkiej wojny proliferów z aborcjonistami i aborcjonistów z proliferami, zwanej Wojną Moralną, upada cały system edukacji w Stanach. Krążące po ulicach bandy bezrobotnych nastolatków przerażają porządnych i pełnoletnich obywateli. Obie strony dochodzą do wniosku, że to nie grzeczne i całkowicie bezbronne embriony, ale w pełni ukształtowana i nierzadko całkiem dobrze uzbrojona młodzież jest prawdziwym problemem. W tym samym czasie pewne małżeństwo dostaje Nobla za wybitne osiągnięcia w dziedzinie neuroprzeszczepów. Od teraz nie ma granic dla transplantacji. Rodzice dzieci z lekooporną padaczką nie muszą już martwić się tym, czy specyfiki na bazie marihuany są legalne – dysfunkcyjną tkankę mózgową można wymienić! Trzeba tylko znaleźć dawcę.
- [A] Dawca – jak rozumiem – nie może być ofiarą wypadku w stanie śmierci mózgowej?
- [T] W tym świecie ofiary wypadków są raczej biorcami niż dawcami. Podzielonym nie może też zostać osoba niepełnosprawna ruchowo - ale chora przewlekle z powodu astmy już tak. 

Któż więc może być zakwalifikowany?

Członek bandy bezrobotnych nastolatków.
Zakończenie Wojny Moralnej oznaczało konieczność zadbania o porządek społeczny.

Podrzutek, przyniesiony kilkanaście lat wcześniej pod drzwi jakiegoś domu przez „Bociana”.
Podrzutek lub sierota z przeludnionego Domu Stanowego.
Zakończenie Wojny Moralnej to nowy „system podrzutkowy” jako alternatywa dla aborcji.

Dzieciak, który ćpa, przeklina, wdaje się w bójki, a szkoły zmienia jak rękawiczki.
Dzieciak, którego rodzice zmagają się z „rodzicielską porażką”.
Dzieciak, którego rodzice nie umieją dojść do zgody przy podziale majątku.
Zakończenie Wojny Moralnej oznacza przywrócenie władzy jednostkom dorosłym.

Dzieciak, którego rodzice dają dziesięcinę.
Składanie ludzi w ofierze to element obecny we wszystkich znanych systemach religijnych.
Rzekomo.

- [T] Cały proces nazywa się „podzieleniem”. Zawozi się dzieciaka do specjalnego ośrodka. Kolorowego, wygodnego i higienicznego, rzecz jasna. Posiłki, kwiatki, boisko, muzyka na żywo. A potem dzieciak trafia na Krajalnicę. Albo „do Krajalnicy”, bo to zwykle jest oddzielny budynek. Znieczula się go całkowicie, ale nie usypia. Zachowuje świadomość tak długo, jak długo jego mózg pozostaje w jednym kawałku. Towarzyszy mu psycholog, z którym może rozmawiać do momentu odłączenia narządów i nerwów odpowiedzialnych za słuch i mowę.
- [A] „Odłączenia”?
- [T] Wolisz dosadne określenia? Okej, zespół chirurgów po prostu gówniarza rozczłonkowuje. Nie nazywa się tego śmiercią, ponieważ żaden narząd nie ulega obumarciu – no, może oprócz wyrostka robaczkowego i tym podobnych. Tkanki, które trafiają na rynek – dla ubezpieczonych i dla tych, którzy mogą za nie zapłacić – muszą być żywe, jeśli mają dobrze służyć biorcy.
- [A] No tak. To logiczne. Wyrostków robaczkowych nikt nie chce. Ale mówisz, że na tkankę mózgową klienci są?
- [T] Jak najbardziej.
- [A] To ciekawe. A co z narządami płciowymi? No wiesz. Jajniki i te tam wszystkie. Rozumiem, że niektórzy ludzie chcieliby mieć mózg kogoś innego. Ale kto chciałby mieć w sobie obce gamety?
- [T] Dobre pytanie… Słyszałeś o zespole Turnera?
- [A] To element świata przedstawionego?
- [T] Nie. To rzeczywiście istniejący zespół genetyczny. Dziewczynki nim dotknięte w ponad 90% są bezpłodne. Czytałam, że niektóre matki dziewczynek z tym zespołem decydują się na zamrożenie swoich komórek jajowych, w celu przekazania ich w przyszłości swojej bezpłodnej córce.
- [A] Zapłodnienie in vitro to dość oryginalny pomysł na prezent.
- [T] Zdecydowanie oryginalny. Ale, jak widzisz, są ludzie, którzy uważają taki prezent za coś stosownego.

Pan Heretyk spóźnił się tego dnia na spotkanie w redakcji. Spotkanie było zaplanowane na godzinę jedenastą. Skłamał grzecznie, twierdząc, że powodem spóźnienia było zbyt długie czuwanie w nocy i zbyt późne wstanie z łóżka. Prawda była taka, że tego akurat dnia obudził się dwie godziny wcześniej niż zwykle. Po prostu trochę się zagadał.
A potem trochę nadłożył drogi, żeby wstąpić do biblioteki. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz