niedziela, 7 maja 2017

9. Profesjonalista

Rozdział IV. Część II

A - Augustyn
F - Faustyna
Go - Gość z Pewnej Organizacji ProLife

- [F] O, cholera!...

Przyjaciółka Pana Heretyka miała tendencję do wpadania w niekończące się monologi podczas rozmów na tematy dla niej ważne. Podobno właściwość ta jest patologiczna w przypadku mężczyzn i całkowicie normalna u kobiet. Bez zagłębiania się w klimaty genderowe, możemy stwierdzić, że większość ludzi obojga płci bardzo nie lubi słuchać takich monologów. Normalny człowiek wpada w irytację, gdy jeden i ten sam temat rozmowy utrzymuje się dłużej niż pięć minut. Normalny człowiek zasypia na wykładzie czy na kazaniu. Pan Heretyk akurat lubił monologi. Sam o sobie mówić nie lubił. Lubił ludzi szczerych i otwartych, którzy mówili o sobie tak dużo, że nie zostawiali mu nawet minuty na opowiadanie pod tytułem "Moje życie wewnętrzne". Pan Heretyk nie oglądał seriali. Domyślał się jednak, że nałogowi oglądacze fascynują się tymi wszystkimi historiami z tego samego powodu, dla którego on sam chętnie słuchał monologów i czytał książki.

Przy nich zapominał o tym, że ma w ogóle jakieś życie wewnętrzne. Monologi ekstrawertyków pozwalały mu na przyjmowanie roli obserwatora. Szanownego Pana Redaktora. Istoty rodem ze sterylnego, rozświetlonego studia telewizyjnego. Kogoś, kto pyta ludzi o ich problemy, choć sam nic nie wie o realnym życiu. Pan Redaktor jest od tego, żeby mieć ładne uzębienie, dobry make-up i przyjemny głos. Musi znać się na zegarku i orientować się w kalendarzu, żeby kontrolować czas antenowy i dobierać tematy według pór roku. Ma wyszukiwać śmieszne obrazki w sieci, przedstawiać interesujących ludzi i zadawać pytania. Jego własna historia nie może być bardziej zajmująca niż te, które przedstawia widzom. Najlepiej, żeby w ogóle nie miał własnej historii. Pan Redaktor wypytuje swoich gości o ich zwyczaje świąteczne, ale sam nie może świętować. Żeby świętować, musiałby w pewnym momencie przeprosić swoich gości, opuścić sterylne studio i biec do domu. A przecież ktoś musi złożyć widzom życzenia na wizji. 

- [A] "O cholera"? Takie słownictwo w ustach pobożnej niewiasty?
-  [F] Pobożna niewiasta właśnie spóźnia się na ważne spotkanie!

W sumie nie prosiła, żeby jej towarzyszył. Po prostu dopił kawę (zapomniał, że miał w planach zamówić jeszcze jedną), ubrał się i wyszedł za nią. W tramwaju dowiedział się, że zmierzają do siedziby lokalnego oddziału pewnej organizacji pro-life. Organizacja ma zasięg ogólnokrajowy i właśnie przygotowuje się do nowej, ogólnokrajowej akcji. Wrodzona ciekawość kazała Panu Heretykowi zapytać, jak to możliwe, że studentka drugiego roku i samotna matka ma jeszcze czas na akcje ogólnokrajowe. Przyjaciółka Pana Heretyka stwierdziła, że dla kogoś, kto codziennie uczestniczy w Eucharystii, nie ma spraw nie do załatwienia. Po chwili dodała, że jej teściowa jest wzorową babcią, a na wykład można czasem nie przyjść.

Na miejscu Pan Heretyk miał przyjemność poznać najstarszą siostrę Dawida, Agnieszkę. Agnieszka właśnie skończyła dziewiętnaście lat. Była już po maturze i wreszcie mogła zacząć angażować się jako obywatelka. Teoretycznie mogła zacząć angażować się już wcześniej, ale wcześniej jej podpis nie miał znaczenia. Dawid nie mógł być obecny tego dnia, jednak kazał przekazać wszystkim zebranym, że popiera akcję całym sercem i potwierdza swoją gotowość bojową. Militarna terminologia katolików, a zwłaszcza obrońców życia, zawsze budziła w Panu Heretyku dziwne uczucie. Coś jak po wypiciu trzech napojów energetycznych i podwójnego espresso. 

Albo jak po porażeniu prądem. 

Na spotkaniu było około dziesięć osób. Głównie kobiety. Głównie młode. Chociaż nie tylko. Był na przykład jeden starszy pan. Całkiem siwy i prawie całkiem głuchy. Uprzedzę wasze pytanie. Starszy pan nie był kapłanem. Same świeckie osoby. Jeśli wśród obecnych była jakaś dziewica konsekrowana, to działała incognito. Stwierdzenie liczby dziewic, konsekrowanych i świeckich, w danej grupie osób jest generalnie sprawą niełatwą dla zwykłego obserwatora. Stwierdzenie liczby matek jest stosunkowo łatwiejsze. Pan Heretyk szybko ustalił, że na sali są co najmniej dwie mamy - Mama Warkoczyków i tamta brunetka w zaawansowanej ciąży, trzymająca za rękę tamtego bruneta. Panu Heretykowi wystarczył rzut oka na ich dłonie, by stwierdzić, że ma do czynienia z małżeństwem.

Pan Heretyk przybył na spotkanie lokalnego oddziału ogólnokrajowej organizacji pro-life dnia piętnastego października. Było to dzień po czternastym października, po Dniu Nauczyciela, kiedy to Pan Heretyk poznał Minionka. Dzień piętnasty października w świecie obrońców życia jest obchodzony jako Dzień Dziecka Utraconego. Chodzi głównie o istoty ludzkie, które zmarły przed narodzeniem. Ale można tego dnia wspominać również istoty ludzkie zmarłe w wieku noworodkowym. Pomiędzy płodem a noworodkiem nie ma jakiejś zasadniczej różnicy, poza miejscem przebywania. Wśród dzieci ośmiomiesięcznych i dziewięciomiesięcznych, licząc od poczęcia, znajdziemy zarówno noworodki, jak i płody. Dzieci te funkcjonują w sumie na jednym i tym samym poziomie. Zapamiętują dźwięki i zapachy, reagują na bodźce dotykowe i na zmianę światła, potrafią ssać, połykać, poruszać kończynami i zaciskać dłoń na pępowinie albo na palcu opiekuna. Ponadto noworodki samodzielnie oddychają, przyjmują pokarm i wydalają, płody natomiast wykorzystują do tego częściowo organizm matki. Czasem to tylko różnica środowiska. Płód w ostatnich tygodniach ciąży zwykle jest już na tyle sprawny, że w sumie mógłby sam ogarniać swoje czynności życiowe. Mógłby dać mamie spokój. Mógłby się już urodzić. Z drugiej strony, zdarza się, że noworodek jest słaby, delikatny. Mało płacze, średnio radzi sobie ze ssaniem. Mógłby sobie jeszcze popływać w macicy. 

-  [Go] W tym roku ruszamy z projektem ustawy przeciwko aborcji eugenicznej. Aborcja eugeniczna to prawdziwa plaga. Ponad 90% aborcji wykonywanych legalnie w naszych szpitalach to zabójstwa dokonywane na dzieciach z wadami wrodzonymi. Zabija się je, bo wykryto u nich "ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie". Wystarczy, że lekarz podpisze papierek stwierdzający istnienie wady, jakiejkolwiek wady. I można zabić. Czas z tym skończyć! Jeśli projekt przejdzie, zmniejszymy liczbę zabójstw prenatalnych o ponad 90%!

-  [A] Kiedy ci mordercy stali się tacy praworządni?

O, cholera.
Nie wypada.

- [Go] Chyba wszyscy zgadzamy się, że aborcja musi zostać zakazana?

Gość, który przemawiał, nie miał jeszcze trzydziestu lat. Ale był profesjonalistą. Żołnierzem.
I miał uczulenie na herezję.

-  [A] Chciałem tylko powiedzieć, że prawdziwego przestępcę interesuje wszystko oprócz prawa. 
-  [F] Czekaj. Co masz na myśli?
- [A] To, że prawo można obejść. Dzisiaj, żeby dokonać aborcji na życzenie, wystarczy sfałszować dokumenty. W papierach musi być stwierdzona wada płodu. Ale przecież po aborcji nikt nie sprawdza, czy dziecko faktycznie miało jakąś wadę.
- [Go] Od lat wysyłamy pisma do dyrektorów szpitali w całym kraju i do Ministerstwa Zdrowia, z żądaniem udostępnienia szczegółowych informacji na temat dzieci zabijanych z tytułu trzeciej przesłanki. 
-  [A] Super. Ile odpowiedzi otrzymaliście?
-  [F] Zero.
- [A] No właśnie. Kiedy aborcja eugeniczna przestanie być legalna, lekarze dalej będą fałszować dokumenty. Zamiast tysiąca płodów z zespołem Downa, będziemy mieli tysiąc potomków gwałcicieli albo tysiąc przypadków ciąży zagrażającej życiu matki. Formalnie. W końcu, kto to sprawdzi? Nie zmieni się wiele. Będą zabijać płody zdrowe, będą zabijać płody niewłaściwie zdiagnozowane, będą zabijać płody upośledzone. Po prostu w papierach będą wpisane inne numerki czy co tam się wpisuje. 
- [F] Znowu bez przesady. Taki nagły wzrost liczby przestępstw na tle seksualnym chyba musiałby wzbudzić czyjeś wątpliwości? 
-  [A] Ale czy coś takiego zainteresuje którekolwiek ministerstwo albo chociażby prokuraturę? Wątpię. Poza tym, prawdziwa feministka już jakoś tam załatwi sobie wyjazd za granicę. Tak podobno robią konserwatywne rodziny muzułmańskie, zamieszkałe na Zachodzie. Żeby dokonać rytualnego okaleczenia córki, wysyłają ją na wakacje do Afryki. Potem wystarczy sprowadzić ją z powrotem i unikać badań ginekologicznych w państwowych placówkach służby zdrowia.  
-  [Go] Gościu, jak ci się nie podoba, to idź do feminazistek i daj porządnym ludziom pracować. W ogóle to powinieneś się cieszyć, że cię matka nie wyskrobała! 

Jak widzicie, pierwsza wizyta Pana Heretyka w siedzibie lokalnej organizacji pro-life nie była zbyt miła. Prawdę mówiąc, Pan Heretyk wychodził z tego spotkania z gorzkim smakiem w ustach. I nie był to smak żadnej z czterech kaw, które wypił wcześniej tego dnia. 

Wieczorem Pan Heretyk dłużej przyglądał się sobie w lustrze. Normalnie unikał szczegółowego analizowania swojego wyglądu. Nigdy nie uważał się za przystojniaka. Pryszcze zniknęły z jego twarzy na pierwszym roku studiów, jednak reszta szczegółów miała już na zawsze pozostać bez zmian. Pan Heretyk był człowiekiem wysokim. Zaczął rosnąć bardzo szybko, w związku z czym bardzo szybko zaczął się garbić. Niestety, w jego przypadku za wzrostem kości nie poszedł przyrost mięśni. Pan Heretyk nie należał do osób umiarkowanych, gdy chodzi o jedzenie. Przynajmniej nie uważał się za osobę umiarkowaną w tej kwestii. Prawda, w wieku siedemnastu lat przeszedł na dietę wegetariańską, ale jadł całkiem dużo i wcale nie tak zdrowo. Należał przy tym do tych osób, które nie byłyby w stanie przytyć nawet na diecie przeznaczonej dla zawodników sumo. Sorry, takie mamy geny. Pan Heretyk był chudy, blady i po prostu nic nie dało się z tym zrobić. 

Tamtego wieczoru dłużej przyglądał się swojej twarzy. 
Tak, to prawda. Miał jasne włosy i bardzo jasne oczy. Był też wysoki.

Ale bez przesady. Przecież nie wyglądał na nazistę. 

Za mało mięśni.