INFO:
A - Augustyn
D - Dawid
T - Tina
***
Żeby nie gapić się bez przerwy na Monstrancję, zwróciłem swą uwagę na muzyków. Szybko rozpoznałem Dawida przy gitarze i Samsona przy bębnach. Na skrzypcach grał Natan, trzeci w zespole. Gdy chodzi o muzykę, zawsze miałem klasyczne gusta. Nigdy nie myślałem, że porwie mnie coś, co zostało napisane w ostatnim półwieczu, w dodatku nie po łacinie. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu uznano by tę imprezę za przejaw modernizmu, a zebranych przegoniono.
A - Augustyn
D - Dawid
T - Tina
***
Żeby nie gapić się bez przerwy na Monstrancję, zwróciłem swą uwagę na muzyków. Szybko rozpoznałem Dawida przy gitarze i Samsona przy bębnach. Na skrzypcach grał Natan, trzeci w zespole. Gdy chodzi o muzykę, zawsze miałem klasyczne gusta. Nigdy nie myślałem, że porwie mnie coś, co zostało napisane w ostatnim półwieczu, w dodatku nie po łacinie. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu uznano by tę imprezę za przejaw modernizmu, a zebranych przegoniono.
Chyba, że Inkwizytor stanąłby najpierw
z boku i posłuchał.
Wtedy
upadłby ze studentami na kolana. Dłonie same skierowałyby się ku górze.
Inkwizytor nawet nie zauważyłby, w którym momencie jego usta zaczęły śpiewać -
ten sam refren w dwóch, trzech, czterech różnych językach po kolei. Ale to
nieważne. Wiedziałby, że najważniejszy jest Ten, który tego wieczoru zebrał u
swoich stóp tych wszystkich ludzi. Teraz to On mówi. Nie tak, jak u
Dostojewskiego. Nieważne, że jest późno, że za chwilę zamkną sklepy, że
ostatni autobus odjedzie, że rano trzeba wcześnie wstać, bo jakiś geniusz
ustalił przesłuchanie trzech czarownic na siódmą trzydzieści. To nieistotne.
Teraz trzeba być tutaj. Z Nim. W ciemnościach świątyni, w średniowiecznych
murach, istniejących wciąż na przekór Galeriom i McDonaldom. Z tymi wszystkimi
ludźmi. Dużo ich czy mało? Dobre pytanie. Przez to miasto każdego dnia
prześlizguje się milionowy tłum. Studenci, którzy się tu zebrali, na oko jakieś
sto osób, mogliby utworzyć co najwyżej jeden rocznik na średnio obleganym
kierunku. Malutko. Ale gdyby Inkwizytor porównał to, co tu się dzieje, z
nabożeństwami w jego rodzinnej parafii, musiałby stwierdzić, że dominacja wsi
nad miastem w sprawach wiary to dawno i nieprawda.
Inkwizytor
mógłby się ucieszyć, słysząc, że jego moderniści nie boją się łaciny aż tak
bardzo. Zauważyłby, że co bardziej gorliwe panny, z tych co to nie opuszczają
żadnych wydarzeń tego typu, nawet nie muszą zaglądać do śpiewników, by modlić
się w języku świętego
Hieronima. Płyną pieśni liczące sobie osiem wieków, przypisywane samemu
Tomaszowi z Akwinu. Za chwilę znowu języki nowożytne. Tłumaczenia modlitw
żydowskich, psalmów. Młode głosy wychwalają piękno Jerozolimy - innego
wielkiego miasta, oddalonego o tysiące kilometrów. Aranżacje muzyczne Dziejów
Apostolskich, Listów Pawłowych, Apokalipsy. Jak daleko jest to Nowe Jeruzalem,
o którym śpiewają teraz, podobno wspanialsze od tego starego? Nieważne.
Inkwizytor wie, że trzeba tu być. I słuchać. Nie tak, jak u Dostojewskiego. Nie
tak, jak w legendzie Iwana Karamazova. Bo to nie są narzekania proboszcza. To
są Jego słowa. On mówi, poza słowami i poprzez słowa. Człowiek może nawet
uwierzyć, że coś w jego życiu dałoby się zmienić, zacząć od nowa. Te porażki to
było dopiero preludium do części głównej programu, zwanej Prawdziwym Życiem.
Inkwizytor mógłby na chwilę zapomnieć o obowiązkach, o czarownicach, o braku
kawy w mieszkaniu (będzie musiał przyjechać na miejsce jeszcze przed pierwszym
przesłuchaniem, żeby złapać jakieś siury z automatu). Mógłby na chwilę
zapomnieć o tym, jak nienawidzi nocnych autobusów i następujących szybko po
nich porannych budzików. Teraz trzeba Go słuchać. Jego uwielbiać.
Choćby przez chwilę.
-
To kiedy znowu pojawisz się w siedzibie Indeksu?
Indeks. Taka nazwa dla duszpasterstwa
studentów u Świętej Inkwizycji.
Ktoś uznał, że tak będzie zabawnie.
-
A co, ktoś tam o mnie pytał?
-
Żebyś wiedział! Wszyscy się stęsknili.
Dawid miał niezwykłą zdolność mówienia
na poważnie takich rzeczy, które w innych ustach mogłyby pełnić jedynie funkcję
kpiny.
- [A] Jak wam tak na mnie zależy, to przypomnijcie się następnym razem.
- [D] Spodobało ci się? Przychodź częściej, Pan
zaprasza! Nie ma lepszego miejsca dla człowieka niż Jego świątynia. Nie ma
lepszego miejsca we Wszechświecie!
- [A] Takich miejsc "najlepszych we
Wszechświecie" jest chyba w cholerę i trochę. Liczyłeś kiedyś kościoły w
naszym mieście?
- [D] Dom Pana jest zawsze tam, gdzie On sam. Czyli
wszędzie tam, gdzie jest obecny w Najświętszym Sakramencie.
- [A] Podobno Bóg jest wszędzie. Chyba nie
chcesz mi powiedzieć, że gdyby spożyć - albo, bardziej niegrzecznie, zniszczyć
- wszystkie konsekrowane Hostie, to Bóg przestałby istnieć?
- [D] Jasne, że nie przestałby istnieć. On nie mógłby
nie istnieć. Jego nie może być "więcej" ani "mniej". Wiesz,
On jest Duchem. Jest poza czasem i poza materią - w tym sensie, że On je
stworzył, czyli że On mógłby istnieć bez nas, ale my bez Niego już nie.
- [T] Jest dokładnie tak, jak mówi Dawid. On chciał
nie tylko stworzyć nas i utrzymać w tym istnieniu, ale chciał też przyjąć naszą
naturę. Nie przestał być Bogiem, ale Wcielił się, czyli przyjął też ludzkie
ciało i ludzką duszę. Nie musiał tego robić, ale tego chciał, chciał w taki
sposób przyjść do nas. Potem ustanowił ten Sakrament. Na słowa kapłana
konsekrowany Chleb - każda cząstka tego Chleba - staje się Jego Ciałem. On
chciał być tak blisko każdego z nas!
- [D] Dokładnie. Punkt dla ciebie,
Tina! Jego obecność wśród nas nie sprawia, że On przestaje być Bogiem, że jest
Go mniej albo więcej. Jego czas i materia nie wiążą. To On sam wybrał, że pod
tą postacią chce do nas przychodzić. Chce nas spotykać, umacniać, uzdrawiać,
dawać samego siebie - czyli Życie!...
Poczułem,
jak od tego wszystkiego zaczyna mnie boleć głowa. Nie ulegało wątpliwości, że
moi rozmówcy wierzyli we wszystko, o czym mówili. Nie uległo wątpliwości, że
ktoś musiał im to wbić do głowy gdzieś poza szkolną katechezą - mówili o tym
tak ładnym, tak poprawnym teologicznie językiem. Przez osiem lat nie
rozmawiałem z nikim na Te Tematy. Ludzie w tramwaju zaczęli dziwnie na nas
patrzeć. Od tylu lat nikt na mnie dziwnie nie patrzył.
Pochwaliłem Tinę i Dawida za piękne
przygotowanie Adoracji.
- [D] W sumie, nic nadzwyczajnego się nie działo. O
ile obecność Pana może być "czymś zwyczajnym"! Z naszej strony, taki
katolicki standard - różaniec, wystawienie Najświętszego Sakramentu, rozważania
przeplatane muzyką wielbieniową, błogosławieństwo. Rozmowa z Panem, jak każdego
dnia. Jasne, modlitwa jest zawsze ważna, nie można jej olewać czy coś. To w
ogóle podstawa w życiu, kontakt z Nim. On przychodzi do nas prawdziwie, w codziennej
Komunii świętej. Nie zawsze umiem to docenić, ale tym bardziej Mu dziękuję.
- [A] Codziennej Komunii? Chcesz mi powiedzieć, że
jesteś codziennie na Mszy?
- [D] No jasne. Eucharystia to podstawa!
- [A] I codziennie przystępujesz do Komunii?
- [D] No tak. Co w tym dziwnego?
- [A ]Katolicki standard?
- [D] No jasne!
- [A] Kiedyś wierni mogli przyjmować Ciało Pańskie
maksymalnie raz w tygodniu. I za każdym razem musieli się wyspowiadać.
- [T] Wiesz, jeśli ktoś nie ma jakichś nadzwyczajnych
grzechów, to ta jedna spowiedź w miesiącu w sumie wystarczy. No, czasem raz na
dwa tygodnie. Nie żeby bagatelizować grzechy powszednie, jasne. Ale wiesz, nasz
Pan naprawdę chce spotykać się z każdym z nas w czasie Eucharystii. Spowiedź ma
to umożliwiać, ułatwiać, a nie utrudniać.
- [A] Ty też chodzisz na Eucharystię, tak
codziennie?
- [T] Tak, od jakiegoś roku. To wielka Łaska!...
- [D] Z tym standardem to chodziło mi o to, że znowu
jakichś tam mega nadzwyczajnych darów u nas we wspólnocie nie ma. Żadnych tam
niezwykłości, charyzmatów, zaśnięć w Duchu Świętym, objawień, glosolaliów...
- [A] Glosolaliów?
- [D] No, mówienia językami. Jak za Apostołów.
- [A] Rozumiem. Chciałbyś, żeby na waszych imprezkach działy się te wszystkie rzeczy, o jakich pisze Łukasz w Dziejach Apostolskich. Wiesz, nie chcę ci podcinać skrzydeł, ale słyszałem, że w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat naturalne pokłady magii na naszej planecie znacznie się skurczyły. Zwłaszcza po odkryciu schizofrenii.
- [D] Prawda, dary tego typu szybko zostały w Kościele zapomniane. Ale dziś znów są popularne.
- [T] No, popularne jak popularne...
- [D] Niech będzie... Ci z Odnowy wcale aż tak się tymi charyzmatami nie chwalą. Ale
praktykować, praktykują, jak najbardziej.
- [A] Co znaczy "praktykują"?
- [D] Znam na przykład jedną wspólnotę, która modlitwę
w językach prowadzi co tydzień. Najpierw mają Wielbienie - oczywiście, bez
takich genialnych rozważań, jakie są u nas! - a potem Eucharystię. Byłem tam u
nich parę razy. To jest w ogóle mega, jak oni potrafią sobie przejść od
normalnych pieśni do modlitwy w językach. Potrafią nawet włączyć to w normalną
Liturgię. W sumie, nawet nie wiem, czy to jest dopuszczalne tak oficjalnie,
taka modlitwa w językach na Mszy. Na Wielbieniu to co innego, ale Liturgia to
ma przecież swoje tam kanony i tak dalej. Ale w sumie - co tam! Wszystkie stałe
elementy Mszy mają normalnie, w języku ogólnie zrozumiałym, jak lekcjonarz
każe. Ciała Pańskiego nie przyjmują "na rękę", tylko normalnie, do
ust i w postawie klęczącej. Są też maryjni, nawet bardzo. Normalni katolicy. A
że czasem w przerwie pośpiewają w Duchu, to chyba nic złego.
- [A] Masz na myśli prawdziwą glosolalię? Wydawanie
dźwięków, które nie mają sensu w żadnym znanym języku, których nawet ich autor
nie rozumie, których nawet - jak twierdzą lingwiści, co to zjawisko podobno
starannie zbadali - nie da się podzielić na wyrazy i zdania?
- [D]Przecież mówię. Charyzmatycy uważają ten dar za
takie prawie nic - rozumiesz, wśród nich, tak jak u zielonoświątkowców, każdy
przeciętniak mówi językami. Po doświadczeniu chrztu w Duchu Świętym, rzecz
jasna. Rzadko chwalą się tą zdolnością. Uzdrawianie, prorokowanie, nawet
tłumaczenie języków - no, to dopiero byłoby coś! Zawsze im wtedy powtarzam, że
sam chciałbym być takim przeciętniakiem! Ale wiesz, darów Ducha nie można sobie
wybrać. Jak człowiek idzie na rekolekcje Odnowy nastawiony na otrzymanie
konkretnego daru, to go zwykle nie dostaje.
- [A] Leci z nami egzorcysta? Albo chociaż psychiatra?
- [D] Tina, ktoś do ciebie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz