Brawo! Jesteś bardzo mocny. Nie zdążyłem jeszcze wysłać
listu, a Ty już dajesz mi odpowiedź. Jak Ty to robisz?”
/Eric Emmanuel-Schmidt,
„Oskar i Pani Róża”/
***
Masz powiadomienie.
Nowy film na kanale „Panda na Ambonie”.
Rekolekcje dla Podzielonych.
Pan Bóg
to ma poczucie humoru, prawda?
Moi Drodzy! W Wielkim Poście Kościół zawsze czyta to
czytanie o Przemienieniu na Górze Tabor. Jak ja kocham tę scenę! Katolik, jak
to czyta, to od razu się koncentruje na tym, że tam Uczniowie z Piotrkiem to w
ogóle zasnęli i Piotrek jak zawsze ma GENIALNĄ wypowiedź, jak to on. A w tej
scenie to w ogóle nie o tych Uczniów chodzi.
Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na tych dwóch gości, którzy
są wtedy przy Jezusie. Mojżesz i Eliasz. Czy wy w ogóle wiecie, co to byli za
goście?! Czytałem u jednego z Ojców Kościoła, czemu właśnie tych dwóch, w
sensie czemu oni przyszli wtedy do Jezusa. O czym oni rozmawiali? – o Jego
odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie, to pewnie było już blisko
Wielkiego Piątku. I u Ojców Kościoła jest genialna intuicja! Nie wiem, czy Wy
kojarzycie, co to była za dwójka w ogóle. To byli starotestamentowi specjaliści
od umierania, w sensie eksperci od dziwnej śmierci.
Bo patrzcie, taki Mojżesz – w końcu mój imiennik, nie? To
był gościu, któremu zasadniczo nic w życiu nie wyszło – czterdzieści lat szedł
z Ludem przez pustynię, Ziemia Obiecana, projekt życia w ogóle, a od Boga
słyszy „Ty nie wejdziesz”. W sensie, pójdziesz na górę, obejrzysz Ziemię
Obiecaną z tej góry, a potem umrzesz, na tej górze. Żydzi wierzą, że Mojżesz
nie umarł – w Ziemi Świętej macie groby wszystkich patriarchów, jakich chcecie,
a grobu Mojżesza nie ma. Żydzi wierzą, że Mojżesz nie umarł, tylko został
wzięty do Nieba na tej górze. Ja wierzę w ogóle, że Bóg zabiera swoich
ulubieńców od razu do Nieba – tak się nie może doczekać spotkania z nimi, że ich
z duszą i ciałem zabiera. Wiele z tego, co uważamy za zaginięcia, to są
faktycznie tragiczne sytuacje, ale ja wierzę, że część z tych spraw to jest
właśnie wzięcie do Nieba.
Eliasz to był zasadniczo naczelny depresant biblijny. Niektórzy
mówią, że Eliasz to pierwszy odnotowany przypadek choroby dwubiegunowej. No
tak! Bo co tam się dzieje. Dzień wcześniej mega zwycięstwo, nie – jedno słowo,
ogień z nieba, kapłani pogańscy i całe lewactwo to zaorane w ogóle. I co robi
Eliasz? Chce się zabić. Anioł przychodzi, budzi kopniakiem, podaje mu jedzenie.
I co robi Eliasz? Zjada i znowu się kładzie. Nie chce żyć. No naczelny
depresant biblijny. I ten naczelny depresant to wiecie, kto to będzie?
Największy z Proroków. Jeden z trzech ze Starego Testamentu, których Bóg tak
się nie mógł doczekać, że ich z ciałem do Nieba zabrał. Henoch, Mojżesz i
Depresant Naczelny.
Wiecie, co sobie myślę, jak wchodzę do kościoła? GDZIE JEST
TRUMNA. Gdzie jest trumna? Bo wszyscy jak na pogrzebie. No nie jest tak? Jak
wstajesz rano to myślisz: „Panie, twój ulubieniec wstał”? No na pewno tak
myślisz. Ja, jak wstaję, to mam myśli samobójcze. No tak! Co do specjalistów od
śmierci, to my mieliśmy w zakonie takiego specjalistę. Nie został z ciałem
wzięty do Nieba, ale według nas wszystkich to on świętym jest. Pewnie część z
was słyszała o bracie Eliaszu. Brat Eliasz, jak to święty, dożył prawie stu
lat. My, jeszcze młodzi bracia, byliśmy przy jego śmierci. Do końca życia nie
zapomnę słów brata Eliasza. Jak odchodził brat Eliasz?
Oblubieniec
nadchodzi.
Wszystko
przygotowane.
Idę
tańczyć.
Właśnie o to by
chodziło w tym Wielkim Poście. Nawrócić się, to jest zmienić myślenie. My,
katolicy, to się nawracamy tylko od grzechów, w sensie żeby tych tam złych
rzeczy nie robić. A co to jest nawrócenie według Jezusa? Zmiana myślenia.
Budzisz się: „Panie, twój ulubieniec wstał!”. „Panie, twoja ulubienica wstała!”.
Umierasz. Wszyscy umrzemy. Nie, nie umierasz! „Idę tańczyć!”. Idę tańczyć,
patrząc z góry na Ziemię Obiecaną. Idę tańczyć, gdy ognisty wóz zabiera mnie z
ciałem do Nieba. Idę tańczyć, niosąc mój krzyż. Mój krzyż, nie kogoś innego.
Mój krzyż, szyty na miarę. Tego uczyli Jezusa na górze Tabor specjaliści od
umierania. Bo On jest Oblubieńcem, który miał nadejść, by nas wszystkich
nauczyć tańczyć. Tańczyć na Górze Nebo, tańczyć na Górze Tabor, tańczyć na
Golgocie. Tańczyć, bo Oblubieniec! I o to by chodziło w tym Wielkim Poście.
Nawrócić się, zmienić myślenie, żeby pójść tańczyć!
Bo to nie o to chodzi, czy uda ci
się wejść do Ziemi Obiecanej. Ziemię Obiecaną może za ciebie zdobyć Jozue! Bo
to nie o to chodzi, ile namiotów jako Uczeń postawisz. Tu wcale nie o Uczniów
chodzi! Nie o tę Ziemię, nie o to Mleko i Miód, nie o te Piotrowe Namioty! W
sensie, chodzi, ale nie w tym rzecz. Tylko że my ciągle chcemy mieć te swoje
cele, to nasze idealne życie. Mleko, miód, cebula, czosnek, wino, mięso, ogień
z nieba, namioty. I będziemy to mieć! Bóg jest wierny swoim obietnicom. Tyle,
że to nie o te rzeczy chodzi. Tyle, że to nie o to nasze doskonałe życie
chodzi. W sensie, chodzi, ale nie w tym rzecz! Bo my to doskonałe życie w końcu
dostaniemy. Bóg jest wierny swoim obietnicom. Rzecz w tym, co my z tym zrobimy,
jak dostaniemy? Jak Oblubieniec w końcu nam to wszystko da? Bo On chce nam to
wszystko dać. Ale najpierw, człowieku, naucz się tańczyć. Inaczej, co będziesz
robił w tej Ziemi Obiecanej?
Panie mój!
Siedzę sobie przed ekranem laptopa i myślę, jak różne jest to, o co mi
chodzi w życiu, od tego, co Ty proponujesz. Jak pewnie wiesz, ja nie umiem
tańczyć. Umiem sprzątać mieszkanie, pić kawę i planować swój dzień. Nie chcę
manny na pustyni. Mi chodzi o Ziemię Obiecaną. Jeśli wiem, że jej nigdy nie
zobaczę, po co mam wyruszać? To nie jest tak, że nigdy nie chciałem, nie
próbowałem wyruszyć. Wyprowadziłeś mnie, Panie, z Egiptu. Synowie Egipcjan
wszyscy zmarli, ale mnie, Panie mój, przeprowadzono przez Morze. Rodzice moi
przeprowadzili mnie przez wody chrztu świętego. Nauczyli mnie pragnąć tej
Ziemi, którąś Ty, Panie mój, obiecał.
Ale cóż z tego, Panie mój, że okazałeś potęgę swoją, skoro potem przyszły
lata szemrania na pustyni? Cóż z tego, że przynieśli mi owoce tej Ziemi, skoro
okazało się, że miasta ich warowne, a wzrost ich wysoki? Przejęty lękiem,
uwierzyłem tym, którzy szemrali przeciwko Tobie, Panie mój. Wróciłem na
pustynię. I choć od lat zsyłasz w piątek podwójną porcję manny (za przepiórki,
Panie mój, grzecznie dziękuję – nie jadam mięsa), ja i tak, Panie mój, wychodzę
w szabat, by szukać i zbierać. Choć od lat wyprowadzasz wodę ze skały i zsyłasz
lęk na wojska obcych narodów, z mojej strony codziennie słychać szemranie. Bo
mi nie o to chodzi, Panie mój, abyś Ty był moim Bogiem, a ja ludem, wybrańcem
Twoim. Mi chodzi o Ziemię. Jeśli Ziemi tej mieć nie mogę, Panie mój, gdyż zbyt
wielka jest moja słabość i zbyt wielki lęk mnie ogarnia na widok miast
warownych i wojowników o wysokim wzroście, to ja już wolę, Panie mój, wracać do
Egiptu. Wolałbym służyć bogom obcym, gdzie miałem pod dostatkiem czosnku i
cebuli (za mięso, Panie mój, grzecznie dziękuję).
Ale cóż mam? Wyprowadzono mnie z Egiptu, zanim nauczyłem się odróżniać
dobro od zła. Nauczono mnie pragnąć tej Ziemi, którąś Ty, Panie mój, obiecał. A
wiem, że do Ziemi tej nigdy nie wejdę, gdyż szemrałem przeciwko Tobie, Panie
mój. Lęk mnie ogarnął z powodu miast warownych i z powodu wojowników o wysokim
wzroście. Znudził mi się ten pokarm mizerny, ta manna, którą Ty, Panie mój,
zsyłasz przez sześć dni w tygodniu ludowi swemu, i znudziła mi się woda
wyprowadzona ze skały. Tak dzisiaj siedzę na pustyni, skąd słychać tylko szemranie.
Siedzę, Panie mój, a nie tańczę, gdyż ulubieniec twój jest człowiekiem o
twardym karku. Jest naczelnym depresantem, Panie. Jest tym, który potrafi
pokonać wrogów Twoich, zaorać kapłanów służących obcym bogom, po to tylko, aby
później, Panie mój, zapragnąć snu i śmierci. Kopnięty przez anioła, wstanie,
aby się posilić, ale zaraz później wróci do swego snu. I nie ma nawet ucznia,
któremu mógłby przekazać płaszcz swój, zanim go wóz ognisty zabierze. Nie ma takiego,
któremu mógłby przekazać misję – takiego, który by okazał posłuszeństwo Panu,
Bogu swemu, tak by mógł przekroczyć Jordan i posiąść Ziemię, którąś Ty, Panie,
obiecał.
Ja nie śpiewam. Nie wiem, co będę
robić w Niebie, ale ja nie śpiewam.
I nie tańczę.
Wierzę w Ciebie, Boże żywy
W Trójcy jedyny, prawdziwy
Wierzę w coś objawił, Boże
Twe słowo mylić nie może!