- [A] Nie musiałaś tego robić.
Pan Heretyk nie zdążył wypić kawy przed
wyjściem na swoje pierwsze dominikańskie Roraty. Uświadomił to sobie długo po
przebudzeniu. Minęła podróż autobusem i tramwajem. Minęła Msza Święta, a po
niej Jutrznia (poranny odpowiednik Nieszporów - patrz początkowe rozdziały książki)
w siedzibie Indeksu. Pan Heretyk nie tylko nie wypił kawy przez te wszystkie
godziny, ale nawet o kawie zapomniał.
Nie musiał zostawać na Jutrzni. Zakład
dotyczył wyłącznie obecności na Roratach. Jego przyjaciółka była na tyle
bezczelna, by twierdzić, że nie zdołałby zaliczyć wszystkich Rorat w danym roku
liturgicznym, nawet gdyby był praktykujący. Twierdziła, że już w pierwszym
tygodniu zacząłby się spóźniać, a najdalej na początku trzeciego dałby za
wygraną. Aby wyprowadzić ją z błędu, Pan Heretyk oświadczył, że będzie wstawał
przed świtem przez cały Adwent, od poniedziałku do soboty, i będzie przychodził
na Roraty. Zastrzegł sobie, że jako niepraktykujący nie będzie przystępował do
sakramentów ani nie będzie uczestniczył we Mszach Niedzielnych.
O Jutrzni nikt nic nie wspominał. Zaraz po
słowach "idźcie w pokoju Chrystusa" mógł wyjść i zacząć rozglądać się
za jakimś źródłem kawy. On jednak nie tylko poszedł z Indeksami na Jutrznię,
ale jeszcze zapomniał o swojej porannej dawce kofeiny, co nie zdarzało mu się,
odkąd skończył siedemnaście lat.
- [G] Przecież musiała. Jakby Mama
nie poszła dla ciebie do zakrystii po świeczkę, to byś jej nie miał.
- [A] Uwierz mi, koleżanko, przeżyłbym
bez świeczki. Poza tym, mam teraz dług u twojej mamy, w wysokości 30 groszy.
Mogliby wprowadzić jakieś zniżki dla stałych klientów.
- [T] W Bazylice na Rynku chwalą się, że
u nich każdy roratowicz dostaje świeczkę za darmo. Ale tam mają Roraty pół
godziny później.
- [A] No tak. Pobudka o wpół do szóstej
to już nie asceza.
- [G] Jakbyś przeżył bez świeczki, jak
na Roratach trzeba mieć świeczkę?
Te bezczelne dzieci.
- [T] Jej nie przekonasz. To twarda
zawodniczka. Liturgistka całą gębą.
- [A] Jak rozumiem, pobożność mamusi nie
ma żadnego związku z jej postawą w tej sprawie?
- [T] Nic nie poradzę na to, że dzieci
uczą się przez naśladownictwo. Teoria społecznego uczenia się. Z prawami
rozwoju ludzkiej psychiki nie ma dyskusji.
- [A] To nie ja indoktrynuję dziecko, to
psychologia. Bardzo wygodne.
- [T] Przykład prawdziwej indoktrynacji
to jest w książce, którą właśnie czytam.
- [A] Coś o Holokauście?
- [T] Skąd ten pomysł?
- [A] Ostatnio czytałaś coś o
psychiatrze, którego zamknęli w Auschwitz.
- [T] W takim razie, nazwijmy to
opowieścią o Holokauście przyszłości.
- [A] Aha. Coś o aborcji?
- [T] Czy wszystko musi sprowadzać się
do aborcji i eutanazji?
- [A] Chyba na tym polega etyka
katolicka, nie?
- [T] Właściwie, chodzi o handel
organami.
No proszę.
Wreszcie coś nowego.
Pan Heretyk nigdy szczególnie nie zajmował
się problemami transplantacji, za to literaturą jak najbardziej. Z recenzji
swojej przyjaciółki wywnioskował, że seria Podzieleni niejakiego
Neala Shustermana to coś, czemu można by przykleić etykietę young adult
fantasy. Pan Heretyk kojarzył ten gatunek raczej z literaturą kobiecą -
nastolatki zakochane w wampirach i te sprawy. Książki Shustermana, jak mogło
się wydawać, były raczej unisex, może z nieznacznym ukłonem w stronę męskiej
części czytelników. Podzieleni to oryginalne ujęcie
klasycznego tematu - walka dzieci z dorosłymi. Klasycznego, a zarazem jednego z
ulubionych Pana Heretyka.
Pan Heretyk postanowił towarzyszyć swojej
przyjaciółce przy porannym odprowadzaniu córki do szkoły, a następnie zaprosić
ją do kawiarni na śniadanie w stylu włoskim. Śniadanie w stylu włoskim składa
się z obowiązkowego espresso lub cappucccino i opcjonalnego cornetto, zwanego w
innych częściach świata croissantem.
Kawiarnia to doskonałe miejsce na dyskusję
o literaturze.
- [T] W trakcie wielkiej wojny proliferów
z aborcjonistami i aborcjonistów z proliferami, zwanej Wojną Moralną, upada
cały system edukacji w Stanach. Krążące po ulicach bandy bezrobotnych
nastolatków przerażają porządnych i pełnoletnich obywateli. Obie strony
dochodzą do wniosku, że to nie grzeczne i całkowicie bezbronne embriony, ale w
pełni ukształtowana i nierzadko całkiem dobrze uzbrojona młodzież jest
prawdziwym problemem. W tym samym czasie pewne małżeństwo dostaje Nobla za
wybitne osiągnięcia w dziedzinie neuroprzeszczepów. Od teraz nie ma granic dla
transplantacji. Rodzice dzieci z lekooporną padaczką nie muszą już martwić się
tym, czy specyfiki na bazie marihuany są legalne – dysfunkcyjną tkankę mózgową
można wymienić! Trzeba tylko znaleźć dawcę.
- [A] Dawca – jak rozumiem – nie może być
ofiarą wypadku w stanie śmierci mózgowej?
- [T] W tym świecie ofiary wypadków są
raczej biorcami niż dawcami. Podzielonym nie może też zostać osoba
niepełnosprawna ruchowo - ale chora przewlekle z powodu astmy już tak.
Któż więc może być zakwalifikowany?
Członek bandy bezrobotnych nastolatków.
Zakończenie Wojny Moralnej oznaczało
konieczność zadbania o porządek społeczny.
Podrzutek, przyniesiony kilkanaście lat
wcześniej pod drzwi jakiegoś domu przez „Bociana”.
Podrzutek lub sierota z przeludnionego
Domu Stanowego.
Zakończenie Wojny Moralnej to nowy „system podrzutkowy” jako alternatywa dla aborcji.
Zakończenie Wojny Moralnej to nowy „system podrzutkowy” jako alternatywa dla aborcji.
Dzieciak, który ćpa, przeklina, wdaje się
w bójki, a szkoły zmienia jak rękawiczki.
Dzieciak, którego rodzice zmagają się z
„rodzicielską porażką”.
Dzieciak, którego rodzice nie umieją dojść
do zgody przy podziale majątku.
Zakończenie Wojny Moralnej oznacza przywrócenie władzy jednostkom dorosłym.
Zakończenie Wojny Moralnej oznacza przywrócenie władzy jednostkom dorosłym.
Dzieciak, którego rodzice dają
dziesięcinę.
Składanie ludzi w ofierze to element obecny we wszystkich znanych systemach religijnych.
Składanie ludzi w ofierze to element obecny we wszystkich znanych systemach religijnych.
Rzekomo.
- [T] Cały proces nazywa się
„podzieleniem”. Zawozi się dzieciaka do specjalnego ośrodka. Kolorowego,
wygodnego i higienicznego, rzecz jasna. Posiłki, kwiatki, boisko, muzyka na
żywo. A potem dzieciak trafia na Krajalnicę. Albo „do Krajalnicy”, bo to zwykle
jest oddzielny budynek. Znieczula się go całkowicie, ale nie usypia. Zachowuje
świadomość tak długo, jak długo jego mózg pozostaje w jednym kawałku.
Towarzyszy mu psycholog, z którym może rozmawiać do momentu odłączenia narządów
i nerwów odpowiedzialnych za słuch i mowę.
- [A] „Odłączenia”?
- [T] Wolisz dosadne określenia? Okej,
zespół chirurgów po prostu gówniarza rozczłonkowuje. Nie nazywa się tego
śmiercią, ponieważ żaden narząd nie ulega obumarciu – no, może oprócz wyrostka
robaczkowego i tym podobnych. Tkanki, które trafiają na rynek – dla
ubezpieczonych i dla tych, którzy mogą za nie zapłacić – muszą być żywe, jeśli
mają dobrze służyć biorcy.
- [A] No tak. To logiczne. Wyrostków
robaczkowych nikt nie chce. Ale mówisz, że na tkankę mózgową klienci są?
- [T] Jak najbardziej.
- [A] To ciekawe. A co z narządami
płciowymi? No wiesz. Jajniki i te tam wszystkie. Rozumiem, że niektórzy ludzie
chcieliby mieć mózg kogoś innego. Ale kto chciałby mieć w sobie obce gamety?
- [T] Dobre pytanie… Słyszałeś o zespole
Turnera?
- [A] To element świata przedstawionego?
- [T] Nie. To rzeczywiście istniejący
zespół genetyczny. Dziewczynki nim dotknięte w ponad 90% są bezpłodne.
Czytałam, że niektóre matki dziewczynek z tym zespołem decydują się na
zamrożenie swoich komórek jajowych, w celu przekazania ich w przyszłości swojej
bezpłodnej córce.
- [A] Zapłodnienie in vitro to dość
oryginalny pomysł na prezent.
- [T] Zdecydowanie oryginalny. Ale, jak
widzisz, są ludzie, którzy uważają taki prezent za coś stosownego.
Pan Heretyk spóźnił się tego dnia na
spotkanie w redakcji. Spotkanie było zaplanowane na godzinę jedenastą. Skłamał
grzecznie, twierdząc, że powodem spóźnienia było zbyt długie czuwanie w nocy i
zbyt późne wstanie z łóżka. Prawda była taka, że tego akurat dnia obudził się
dwie godziny wcześniej niż zwykle. Po prostu trochę się zagadał.